Odcinek 69,

w którym podpalamy Czechy i wymyślamy cenzopapy.
Obraz przedstawiający Husa nauczającego w Kaplicy Betlejemskiej.
Opublikowany 31-01-2021 przez andrzej

Pamiętacie jak kiedyś powiedziałem, że przejdziemy sobie przez historię reformacji? Skończyłem na fermencie intelektualnym, sporze etnicznym i ożywieniu religijnym w Czechach XIV wieku (odc. 58). W międzyczasie zdążyłem zająć się kilkoma innymi tematami, ale czas wrócić do tej miniserii. W dzisiejszym odcinku zajmiemy się Janem Husem. Człowiekiem, który był płonącą żagwią rzuconą na wysuszone drwa religijnego porządku średniowiecznej Europy. Bardzo lubię zdanie z jednej z książek traktujących o religijności wieków średnich, które idzie tak:

Like most mothers [matka Husa], his thought her child was brilliant. Unlike most mothers, however, she was right[...]

Jan urodził się w okolicach 1369 roku w chłopskiej rodzinie. W ówczesnych czasach takie pochodzenie w zasadzie skazywało na oranie pola, ale w wieku 10 lat Jan wylądował w klasztorze. Tam zrobił wrażenie na uczących go mnichach i zarekomendowano go na Uniwersytet Karola. Szybko zdobył sobie uznanie wykładowców i innych studentów. Z racji niskiego pochodzenia musiał pracować aby się utrzymać, ale mimo to osiągał świetne wyniki w nauce. W 1396 roku uzyskał tytuł mistrza sztuk wyzwolonych i podjął pracę jako akademik. Był znany jako charyzmatyczny wykładowca, a jego zajęcia przyciągały tłumy. W 1401 roku został, w ramach uznania, wybrany na dziekana.

W okolicach 1400 roku Hus zdecydował się na zostanie księdzem. Z jego pism wynika, że decyzja ta miała mu ułatwić karierę (uniwersytety były wówczas mocno powiązane z Kościołem), ale niechcący zmieniła jego życie. W trakcie przygotowania do ślubów dokładnie przestudiował Biblię. Lektura ta, według relacji samego Husa, doprowadziła do głębokiego nawrócenia. Hus chciał dzielić się tym doświadczeniem z innymi i oprócz uczelni zajął się kaznodziejstwem. Wykształcenie i umiejętność przemawiania sprawiły, że stał się popularny także w tej roli. W 1402 roku został osobistym spowiednikiem królowej Zofii, a na jego kazania Kaplica Betlejemska (miejsce spotkań reformatorsko zorientowanych katolików) pękała w szwach.

Hus w swoim nauczaniu opierał się przede wszystkim na Wiklefie, którego poglądy były popularne wśród czeskich akademików w Pradze. Skłóceni z nimi niemieccy uczeni Uniwersytetu zażądali w 1403 roku potępienia Wiklefa przez uczelnię jako heretyka. Kontrowersja ciągnęła się latami, a biorący w niej udział Hus, jakkolwiek nie podpisywał się pod wszystkim co mówił Wiklef, zgadzał się co do tego, że doktryna musi być wprost wywiedziona z Biblii i to Pismo powinno być podstawą wiary każdego chrześcijanina. Najważniejszym zadaniem wiernego winno być jej studiowanie i wykorzystanie zawartej tam wiedzy w pogłębianiu relacji z Bogiem i wykonywaniu jego woli. Nie brzmi to jakoś rewolucyjnie, prawda?

W czasach o których mowa brzmiało, bo liturgia i pisma religijne były po łacinie i przeciętny wierny ich po prostu nie rozumiał. Nie musiał, bo w ówczesnej religijności największy nacisk położony był na uczestniczenie w rytuałach zatwierdzonych przez hierarchię i przyjmowanie sakramentów, które jako transmitery łaski miały zapewniać wiernemu uświęcenie. Wiklef czy Hus nie występowali przeciwko temu - uważali jednak, że koniecznie należy zadbać także o nauczanie i postawić na indywidualną odpowiedzialność za budowanie więzi z Bogiem. Uważali też, że hierarchia, aby się nie degenerować, musi podlegać ocenie, a miarę tej oceny powinno wyznaczać Pismo, które powinno być ostatecznym argumentem w sporach.

Do rangi symbolu ruchu praskiego urosła kwestia kielicha eucharystycznego. W Biblii Jezus podzielił się z uczniami nie tylko chlebem, ale także winem. W katolickiej tradycji (w przeciwieństwie do prawosławia czy miafizytyzmu) wykształcił się zwyczaj, że wierni dostawali tylko komunikant (chleb) a wino wypijał kapłan. Prascy reformatorzy uznali to za sprzeniewierzenie się Pismu i zaczęli udzielać wiernym komunii “sub utraque specie” (pod dwiema postaciami). Wywołało to olbrzymi skandal i poruszenie wśród części kleru. Co zabawne (bo kielich stał się z czasem symbolem husytyzmu) sam Hus nie dawał swoim wiernym kielicha, ale po prostu odmawiał potępienia tej praktyki jako, że była biblijna.

Spory między duchownymi i uczonymi trwały, bo nie miał ich kto rozsądzić - schizma awiniońska sprawiała, że nie bardzo wiadomo było, który papież naprawdę jest papieżem. Władza państwowa generalnie wspierała lokalną hierarchię, ale w 1409 roku doszło do wielkiego przetasowania. Król chciał aby czescy biskupi posłuchali kardynałów zebranych w Pizie, którzy postanowili odwołać obecnych, skonfliktowanych papieży i powołać nowego. Duchowieństwo ani myślało to zrobić. Wściekły władca zwrócił się wówczas do Husa i jego zwolenników, którzy już wcześniej zdołali zapewnić sobie poparcie niektórych dworzan oraz czeskiego mieszczaństwa praskiego (skonfliktowanego z niemieckim).

Król wykonał daleko idący zwrot - na większość urzędów powołał Czechów, a czeskiej nacji* na Uniwersytecie Karola przyznał trzy głosy, zaś głosy trzech nacji niemieckich zredukował do jednego. Dzięki poparciu Czechów królowi udało się narzucić posłuszeństwo soborowi w Pizie, ale ten niestety nie zakończył schizmy, a po prostu dołożył kolejnego papieża. Wściekli niemieccy studenci i akademicy opuścili Pragę, a na ich miejsce przyjęto Czechów. Pozycja Husa i związanych z nim uczonych i duchownych znacząco wzrosła. To jednak nie oznaczało końca sporu o Wiklefizm, bo w nowych warunkach ujawniło się sporo jego czeskich przeciwników, którzy wcześniej, z powodu konfliktu z Niemcami, siedzieli cicho.

To właśnie ci Czesi poprosili o interwencję papieża wybranego w Pizie. Aleksander V, bo takie miano przybrał, potępił nauczanie Wiklefa i zabronił jego promocji. Arcybiskup praski wykorzystał to do akcji rekwirowania pism i w 1410 roku spalił przeszło dwieście tomów prac podejrzanych o herezję. To z kolei wywołało opór reformatorów - studenci i mieszczanie, niczym Strajk Kobiet, wyszli na ulice, przerywali msze i obrzucali wyzwiskami księży. Hus uznał jednak, że on jest ortodoksyjny i może nauczać - dlatego działał dalej. Faktycznie, ciężko znaleźć coś heretyckiego w jego kazaniach, ale należy pamiętać, że największą herezją w średniowieczu było samo nieposłuszeństwo wobec przełożonego.

Arcybiskup praski ekskomunikował Jana, a papież “zaprosił” go na rozmowę, za którą Hus podziękował. Papież dołożył więc kolejną ekskomunikę, co jednak nie pomogło Kościołowi - na wieść o tym w Pradze wybuchł tumult, a arcybiskup musiał ratować się ucieczką. W tym okresie dominującą siłą w obozie reformatorskim nie byli już akademicy, a ludzie idący zdecydowanie dalej w swoim programie. Różne środowiska reformatorskie znacząco urosły w siłę, a do Pragi zaczęli przybywać dysydenci z innych ziem, szukając tutaj poparcia i schronienia. Wielu głosiło już nie tylko antyklerykalne hasła i potrzebę odnowy moralnej, ale także bliskość apokalipsy czy konieczność radykalnej przebudowy społeczeństwa.

Husowi było daleko do tych poglądów, ale ujawniała się tu jedna z jego cech charakterystycznych - mógł się z kimś nie zgadzać, ale dopóki widział, że ten ktoś jest szczerym chrześcijaninem, nie chciał się od niego odcinać. Z racji osobistego autorytetu Hus stał się ikoną ruchu, którego postulatów w dużej mierze nie podzielał. Mimo licznych wrogów Jan był póki co nie do ruszenia, gdyż cieszył się poparciem władcy. Problem polegał jednak na tym, że jako osoba ideowa Hus nie był zbyt pragmatyczny i skrytykował króla przy okazji odpustów (tych samych które były jedną z przyczyn późniejszego wystąpienia Lutra). Teologia jaka za nimi stoi jest skomplikowana, ale krytykowano je jako “kupowanie sobie odpuszczenia grzechów”.

W 1411 roku papież zbierał pieniądze na wyprawę przeciwko królowi Neapolu i zaoferował Wacławowi 50/50 ze wszystkich odpustów sprzedanych w Czechach. Jan oczywiście skrytykował władcę. Praga wrzała, bo w wyniku napływu i pojawiania się nowych idei, żądania szły w wielu środowiskach dalej niż pierwotnie. Niektórzy uważali wręcz, że żadna reforma Kościoła nie jest możliwa i trzeba go po prostu odrzucić jako Nierządnicę Babilońską. Na ulice Pragi znowu wyległy tłumy dewastujące mienie, zakłócające uroczystości religijne, skandujące antykościelne hasła i… rozklejające pierwsze cenzopapy, tj. obraźliwe lub prześmiewcze grafiki z papieżem (tak, husyci szkalowali papiestwo zanim to było modne).

Rządzący postanowili zaprowadzić porządek i złapano, a następnie stracono, kilku studentów biorących udział w demonstracjach. Na całe miasto Kościół nałożył interdykt, pozbawiający jego mieszkańców możliwości brania udziału w nabożeństwach i sakramentach (wiara w ich zbawczą moc była powszechna). Chcąc uchronić Prażan przed karą, Hus wyjechał. Nie było to wcale korzystne z punktu widzenia Kościoła, bo wykorzystał on wygnanie na propagowanie swoich poglądów na prowincji. Napisał wówczas traktat “O Kościele”, w którym krytykował roszczenia do boskiego pochodzenia instytucji papiestwa. Był to w zasadzie pierwszy jawnie heretycki pogląd jaki wygłosił.

W czasie jego nieobecności Praga wcale się nie uspokoiła. Reformatorzy zaczęli propagować udzielanie komunii pod obydwoma postaciami, co ściągało tłumy na odprawiane przez nich nabożeństwa. Wywołało to ostrą reakcję ze strony hierarchów i doprowadziło do ostrego podziału wśród Prażan. Hus był na ustach zwolenników “Kielicha” (czyli oferujących także wino jako część komunii). Reformatorzy apelowali do uniwersytetu i Kościoła aby pogodzić jakoś Husa z hierarchią. Okazja do porozumienia pojawiła się w 1414 roku kiedy to cesarz niemiecki, Zygmunt, zaprosił Jana na sobór do Konstancji gdzie miałby przedstawić swoją sprawę. Husa ostrzegano, że to może być pułapka, ale on odparł tylko:

Jeśli bym miał stanąć przed stosem przygotowanym dla mnie, to wolałbym umrzeć i trafić do niebios a nawet piekła niż ulec.. Lepiej jest umrzeć dobrze niż żyć źle… Prawda zwycięży.

Sobór nie był zainteresowany Husem. Tematem obrad było zakończenie schizmy i spór między tymi, którzy uważali, że kościołem powinny kierować sobory a tymi, którzy obstawali przy dominacji kurii papieskiej. Husowi nie dano możliwości uargumentowania swoich twierdzeń. Najpierw kazano mu czekać, bo na agendzie były inne sprawy. Gdy wezwano go na przesłuchanie, oczekiwano tylko odpowiedzi “tak” lub “nie”. Próby tłumaczenia ignorowano, a na koniec uznano go za heretyka i wydano go na śmierć poprzez spalenie. Według relacji świadków Jan umierał spokojny, do końca wyznając wiarę w Jezusa. Jego śmierć uznano w Pradze za męczeńską i szykowano się do obrony “Kielicha”. Ale to już w innym odcinku...

↑ Przewiń na górę
andrzej

Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.

Źródła

 ► Jennifer Kolpacoff Dean, "Reform, Revolution, and the Lay Chalice in Bohemia", w "A History of Medieval Heresy and Inquisition"

Udostępnij: