Odcinek 83,
w którym sprawdzamy manichejskość manicheizmu.
Myślę, że każdy spotkał się z terminem “manichejski dualizm”. Może nie jest on używany w języku potocznym, ale można nań trafić w publicystyce, gdy autor tekstu chce podkreślić jak przeciwstawne względem siebie są jakieś zjawiska czy idee. Nie zdziwi nas to jeśli przeczytamy popularyzatorskie teksty o manicheizmie. Jest tam opisywany jako radykalnie dualistyczny, przedstawiający świat jako miejsce walki między dobrem i złem, na czele których stoją rywalizujące ze sobą bóstwa. Sprawa jest jednak bardziej złożona. Manicheologia znacznie rozwinęła się przez ostatnie dekady i przeszła niejedną burzę. Jest to efekt odkrycia i/ lub przetłumaczenia kilku nowych źródeł, co miało miejsce w XX wieku. Był to tym większy przełom, że po raz pierwszy w historii udało się znaleźć teksty napisane przez wyznawców tej religii.
Odkrycia te mocno namieszały, a ja w tym odcinku postaram się przybliżyć przebieg sporów dotyczących istoty manicheizmu. Wśród zachodnich badaczy pierwszymi, którzy podjęli temat byli protestanci. Było to pokłosie faktu, że katolicka propaganda potrafiła używać tego określenia w stosunku do nich samych. To z kolei było efektem utraty pierwotnego znaczenia, w wyniku czego “manichejczyk” stał się synonimem słowa heretyk, obelgą na tych, którzy nie zgadzali się z jedynie słuszną doktryną. Słysząc te wyzwiska, protestanccy intelektualiści zaczęli się zastanawiać czym tak naprawdę było nauczanie Maniego i czy miało coś wspólnego z ich wierzeniami. Na początku zatem manicheizm był traktowany jako chrześcijańska herezja - czyli inna wersja chrześcijaństwa niż ta, która wygrała z konkurencją i stała się ortodoksją.
Palącym problemem badań nad manicheizmem i innymi tzw. herezjami były źródła - ich szczupłość i charakter. Były to dzieła ortodoksyjnych polemistów, którzy pisali aby wykazać, że ich adwersarze, są w błędzie. Nie dość, że tworzyli pod tezę, to jeszcze czasem oczerniali konkurencję. Niektóre opisy są tak odjechane, że współcześni badacze uważają, że mogą być całkowicie wyssane z palca. Takie postępowanie niekoniecznie wynikało z niskich pobudek. W myśl ówczesnych poglądów heretyk był najgorszym zbrodniarzem. Wierzono, że zbawieni będą tylko ci, którzy wyznają poprawną wersję nauk Jezusa. Stawką nie była abstrakcyjna racja a ochrona ludzi przed piekłem, na jakie skazywała wiara w fałszywe, heretyckie doktryny. W takiej sytuacji nie dziwi przyjęcie zasady “wszystkie ciosy dozwolone”.
Mani był dla wczesnochrześcijańskich pisarzy herezjarchą, czyli osobą, która kierując się złą wolą, stwarza herezję wypaczając tym samym prawdę. Najwięcej pisali o nim św. Augustyn z Hippony i autor Acta Archelai. Ten pierwszy, zanim przeszedł na ortodoksję, sam był manichejczykiem. Acta opisuje zaś fikcyjną debatę w której Maniego zaorał biskup Archelaos. Prace te są polemiczne, a ich autorzy mają silną, religijną motywację aby ukazać manicheizm jako fałsz. Czy to znaczy, że są bezwartościowe? Nie. Historycy traktują je jednak bardzo ostrożnie, bo wiedzą, że ich autorzy mają powody aby być bardziej zainteresowani ocaleniem duszy czytelnika przed mękami piekielnymi na jakie skazuje wiera w heretyckie doktryny, niż rzetelną prezentacją i krytyką rzeczywistych poglądów swoich interlokutorów.
Błąd Maniego miał polegać między innymi na dualizmie. Oczywiście podział dobro/ zło występuje też w ortodoksji, ale ma on tutaj charakter bardziej etyczny - pewne postawy/ czyny są dobre, a inne są złe. Wszechmogący (i jedyny prawdziwy) bóg jest dobry. Diabły w zestawieniu z bogiem to żałosne neptki i nie są one tożsame ze złem, bo nie jest ono rzeczywistym bytem. Dualizm Maniego miał być zaś bardziej ontologiczny*. Dobro i zło są rzeczywiście istniejącymi substancjami z których składa się wszystko co istnieje. Są one współistotne z bogami, którzy niejako stoją na czele obydwu sił. Widzialny świat to dzieło złego boga i powstał on poprzez uwięzienie dobrego światła w materii. Nie brzmi to jakby dobry bóg był największym kozakiem w mieście. Z tego powodu walka dobra ze złem wydaje się rzeczywista i ciężka.
Nie brzmi to jak chrześcijaństwo jakie znamy, prawda? Rzecz w tym, że przed zwycięstwem pewnych teologicznych nurtów, których wyznawcy z pomocą państwa rzymskiego nie tylko przyznali sobie monopol na ortodoksję, ale i siłowo wytępili inne wersje, religia ta była mocno zróżnicowana. Mani mógł zatem mieć takie poglądy i jednocześnie uważać się oraz być uważanym za chrześcijanina. Skąd jednak wziął dualistyczne idee, bo chyba nie z Biblii? Badacze głowili się nad tym zagadnieniem, aż w XX wieku odkryto nowe źródła na temat manicheizmu (część z nich autorstwa samych zainteresowanych) na terenie Azji Środkowej i Wschodniej. Mało? W okolicach połowy tego samego stulecia, w Egipcie odnaleziono pisma grup, które określa się zbiorczą nazwą gnostyków. Razem z nimi pojawiły się nowe teorie.
Zacznijmy od znalezisk ze Wschodu. Były to nie tylko teksty, ale także sztuka. We wszystkich z nich widać, że tamtejszy manicheizm ociekał symbolami i pojęciami żywcem wyciągniętymi z tradycji irańskich, chińskich i indyjskich. Mocno zyskała wówczas koncepcja uważająca manicheizm nie za herezję, ale za odrębną religię. Błąd herezjologów** miał być pokłosiem taktyki misjonarskiej tej religii, która starała się dotrzeć do nowych wiernych posługując się tym co znali i poważali. Proponenci tej teorii zauważyli, że chrześcijanie nie byli jedynymi ofiarami. Źródła chińskie wspominają buddystów narzekających, że dla wielu ich rodaków Buddą jest Mani a nie Gautama. Wymowna jest historia świątyni w Cao’an. Oryginalnie manichejska, została przejęta przez buddystów, którzy nie zorientowali się, co do jej pochodzenia i odprawiali swoje rytuały przed posągiem Maniego, biorąc go za Buddę Światła.
Dominujący stał się wówczas pogląd, że manicheizm miał być odrębną religią, kolażem tradycji z którymi jego twórca miał styczność. A miał styczność z wieloma, bo pochodził z kosmopolitycznej Mezopotamii i miał odbyć wiele podróży, np. do Indii. To tłumaczyło obecność zapożyczeń z tradycji irańskich, chińskich, indyjskich, helleńskich i judeochrześcijańskich. Właśnie odwołaniem do irańskiego mazdaizmu próbowano tłumaczyć obecność dualizmu w religii Maniego. Zagadka rozwiązana? Średnio. Odwołania do mazdaistycznych wierzeń są obecne, ale ich dualizm jest inny niż ten, który znaleziono w tekstach manichejskich i polemistów. Mazdaizmy twierdzą, że stworzenie jest dziełem dobrego boga. Siły zła je psują, ale z natury jest dobre. Nie pasuje to za bardzo do wizji świata jako więzienia dla dobrego światła.
Tę sprzeczność w wierzeniach tłumaczono różnie. Może Mani poszedł o krok dalej w swoim dualizmie? Pewną pomocą były odkrycia tekstów tak zwanych gnostyków z Egiptu. Wbrew starszym teoriom gnostycyzm nie był koherentnym ruchem - tym terminem określa się wiele różnych grup, często nie mających za sobą wiele wspólnego. Jako podstawę do ich zbiorczego zaklasyfikowania podaje się wierzenie, że istnieje jakaś tajemna, religijna wiedza, której poznanie daje wiedzącemu jakieś benefity - na przykład zapewnia zbawienie czy deifikację. Ten pogląd występował u znamienitej większości tzw. gnostyków. Cała reszta mogła, i często była, znacząco inna. Gnostyccy myśliciele mieli różne oryginalne pomysły na interpretację Biblii i pożenienie jej z innymi filozofiami i ówczesną wiedzą o świecie.
Niektórzy z tzw. gnostyków mieli poglądy zbliżone do manichejskich. Taki Marcjon, twórca pierwszego kanonu Nowego Testamentu, był na zdania, że bogów jest co najmniej dwóch. Jego zdaniem ten z kart ST to niezbyt przyjemne i pomniejsze bóstwo. Jego głównym wkładem w historię, obok gnębienia żydów, było stworzenie świata na którym cierpimy i umieramy. Bóg Ojciec, ten który posłał Jezusa, nie miał z tym nic wspólnego, bo był kochającym ludzi bogiem. Obraz ten jest dość podobny do poglądów w myśl, których świat to dzieło złego bóstwa. Gnostycy lubowali się też w kosmologiach, które łączyły religijne, nadprzyrodzone wizje z ówczesną wiedzą na temat świata. Mani zdawał się wpisywać w ten nurt - sam napisał kilka dzieł w których tłumaczył jak i dlaczego świat w którym żyjemy działa tak, a nie inaczej.
Czyżby wszystko w końcu zaczęło układać się w całość? Proszę bardzo - wyjaśniliśmy, że manicheizm nie był żadną tam herezją chrześcijańską, a pełnoprawną religią, stworzoną przez człowieka renesansu (Mani był prorokiem, lekarzem, podróżnikiem, filozofem, uczonym, artystą i pisarzem) z połączenia różnych tradycji. Źródła potwierdzały radykalny dualizm, łatwość w łączeniu się z innymi tradycjami i gnostyckie wpływy. I gdy już myślano, że wszystko jasne, nadeszła II połowa XX wieku i odkrycie kolejnych manichejskich pism, w tym fragmentów dzieła zwanego Żywą Ewangelią. Ze źródeł wiemy, że napisał ją sam Mani i, że była to fundamentalna i najszerzej znana wśród jego wyznawców praca. Na samym początku pojawia się fragment, który zatrząsł manicheologią w posadach:
Ja, Mani, Apostoł Jezusa Chrystusa, z woli Boga Ojca Prawdy przez Którego się stałem. On żyje od zawsze i na zawsze, przed wszystkimi rzeczami i po nich. Wszystko co się stało i stanie od Niego pochodzi. Także ja od Niego pochodzę i zgodnie z Jego wolą działam. Przez Niego cała prawda została mi dana…
W tym i innych fragmentach Ojciec Prawdy (dobry bóg) jest opisany nie jako równy złemu, czy tylko trochę od niego silniejszy, ale jako omnipotentny i sterujący wszystkim co się dzieje. Ponadto Mani nazywa siebie apostołem Jezusa, i nie jest to pojedynczy wybryk. Z odkrytych dzieł wynikało, że tego tytułu używał najczęściej gdy mówił o sobie. Nowe źródła potwierdziły, że Mani wychował się u chrześcijańskich baptystów w Mezopotamii. To wszystko wywołało prawdziwą burzę. Po dziś dzień badacze głowią się jak to złożyć w całość która miałaby sens. Część tekstów zdaje się pokazywać Maniego jako monoteistę, wierzącego we wszechmogącego boga. Jednocześnie inne potwierdzają wierzenia radykalnie dualistyczne - zło jest w nich niezależną, odwieczną siłą, współistotną ze złym bogiew i tworzącą materialny świat.
Niektórzy stwierdzili, że ten paradoks jest pozorny - Mani, z racji wychowania się wśród baptystów znał i posługiwał się czasem chrześcijańskimi frazami i symbolami. Tak naprawdę jego teologia miała być w gruncie rzeczy radykalnie dualistyczna, o czym świadczą choćby opisy świata jako więzienia dla dobra. Zwolennicy tej teorii wskazują też, że słowa dobierano tak żeby brzmieć bardziej chrześcijańsko, bo Mani uważał wyznawców tej religii uważał za łatwych do nawrócenia. Z tymi teoriami są jednak pewne problemy. Cytowany tekst pojawia się na samym wstępie do Żywej Ewangelii. Mani nie pisał swoich prac dla beki czy z nadmiaru wolnego czasu, ale w konkretnym celu, który uważał za kluczowy dla swojej religii. Wierzył on bowiem w coś na kształt sukcesji proroków, podobnej do tej którą znamy chociażby z islamu.
Innymi słowy - nie uważał siebie za jedynego sprawiedliwego z unikalną misją od boga. Odwrotnie - twierdził, że jest kolejnym ogniwem w długim łańcuchu posłańców, do których zaliczał nauczycieli religijnych takich jak Budda, Zoroaster czy Jezus. Co więcej - twierdził, że ten ostatni, mówiąc o Paraklecie, zapowiedział jego nadejście. Te zaś było konieczne, bo nauki wcześniejszych proroków zostały zapomniane lub przekręcone. Zdaniem Maniego było to pokłosie faktu, że nie spisali oni swoich słów. On nie miał zamiaru popełniać tego błędu i głosił to otwartym tekstem. Widzicie problem z przywołanymi przed chwilą teoriami? Po co spisywać swoje nauki w celu zabezpieczenia ich przed wykoślawieniem przez kolejne pokolenia, skoro sami przeinaczamy je we wstępie swojego najbardziej fundamentalnego dzieła?
Warto dodać, że mamy fragmenty pism manichejskich w językach irańskich, które również głoszą omnipotencję boga Ojca Prawdy. Skoro chodziło tylko o propagandę obliczoną jako lep na chrześcijan, to czemu spisano ją w językach, którymi grupa docelowa się nie posługiwała? Inną próba wyjaśnienia sprzeczności jest teoria opierająca się na baptystycznych korzeniach. W jej myśl prorok i pierwsi uczniowie byli zakorzenieni w tradycji judeochrześcijańskiej, ale ich następcy pochodzący z innych kultur, dodali do nowej religii swoje wyobrażenia. Tu pojawia się jednak problem - nie bardzo wiadomo jakie miałyby to być kultury. Jak już wspominałem, irańskie wierzenia, jakkolwiek dualistyczne, uznawały świat i stworzenie za coś dobrego - odwrotnie niż manicheizm. Najbliżej podobnych poglądów byliby gnostycy.
Teoria przerobienia oryginalnego, judeochrześcijańskiego rdzenia na bardziej gnostycki brzmi całkiem sensownie. Nieco problemowa jest jednak ewidentna sprzeczność między charakterem religii Maniego, a ruchami gnostyckimi. Ta pierwsza była, i w praktyce i teorii, pomyślana jako masowa religia. Mani sam aktywnie prowadził działalność misyjną i rozsyłał uczniów aby nawracali. Tak zwani gnostycy byli natomiast raczej małymi, elitarnymi grupkami - gnoza, niejako z definicji była wiedzą tajemną, a co to za tajemnica, skoro może ją poznać każdy i jest aktywnie głoszona na całym świecie? Kolejnym problemem z tą teorią jest niemożność określenia tego czy faktycznie najstarsze manichejskie dzieła są wolne od radykalnego dualizmu i kiedy ewentualnie miałby on pojawić się w manicheizmie.
Oprócz teorii idących w jedną ze stron (radykalny dualizm vs monoteizm) pojawiają się głosy pośrednie i te są obecnie chyba najbardziej popularne. Wskazują one, że Mani mógł być twórcą systemu religijnego, który chciał ożenić klasyczny monoteizm judeochrześcijaństwa z dualizmem ontologicznym. Jeden z badaczy ochrzcił tę doktrynę “optymistycznym dualizmem”, i to określenie jest często używane. Czemu optymistyczny? No, bo mimo, że zło jest realną i odwieczną siłą, to jednak dobro jest wszechpotężne - ewentualne przewagi zła są zatem tymczasowe - dobro wygra tak czy inaczej. Powiecie, że w takim razie rodzi to szereg pytań w stylu “skoro dobry bóg jest wszechmocny to czemu pozwala na uwięzienie dobrego światła w złej materii?”. Ok, rzecz w tym, że podobne problemy mają też inne systemy religijne.
Praktycznie każdy ma jakieś sprzeczności, które dla jego zwolenników są okazją do teologicznych fikołków, a dla przeciwników argumentem za odrzuceniem Przecież klasyczne monoteizmy mają podobnie - na przykład jakoś muszą wytłumaczyć skąd zło w świecie stworzonym i sterowanym przez dobrego boga. Manicheizm ma swoje niedociągnięcia, ale rozwiązuje ten problem - zło nie pochodzi od dobrego boga, jest odwieczne i istnieje niezależnie. Komuś może wydawać się, że uwięzienie światła to triumf zła, ale w religii Maniego jest to element boskiego planu ostatecznej rozprawy ze złem. Dobry bóg wiedział, że dla materii długotrwały kontakt ze światłem jest czymś w rodzaju palenia papierosów dla człowieka - nie da się tego robić wiecznie, prędzej czy później zaklejone smołą płuca odmawiają współpracy i palacz umiera.
Świat, choć jest dziełem złego, jest w manichejskim rozumieniu kluczem do triumfu dobra nad złem. Wszechświat w jakim żyjemy jest swego rodzaju kosmiczną maszyną do rozdzielania materii i światła. Tym co umożliwia rozdzielenie jest znajomość nauk Maniego. W toku specjalnych praktyk, światło zostaje uwolnione i wraca ono do świata niematerialnego. Jakie to praktyki? Jedna z nich była swoistym zbawieniem przez trawienie i zakładała, że zaawansowana grupa wyznawców uwalnia światło pozyskane poprzez spożycie roślin (zawierających go najwięcej ze wszystkich żyjących istot) w trakcie śpiewu. Uwalnianie nieodwracalnie uszkadza materię. Koniec świata nadejdzie gdy uwolni się ostatnia cząstka światła. Obumarła materia zostanie wówczas raz na zawsze odseparowana od triumfującego dobra.
Czekaj Andrzej, to bez sensu, ten wszechmogący bóg nie może odseparować od siebie dobra i zła ot, tak? Odpowiem słowami pewnego rodaka: “ńńie wiem”. Równie dobrze możemy zapytać czy wszechmogący bóg nie mógł po prostu przebaczyć ludziom grzechów tylko musiał sam sobie złożyć siebie samego w ofierze. Nie wiemy zresztą czy ta interpretacja manicheizmu jest prawdziwa. Do mnie ona przemawia, między innymi przez swoją niedoskonałość. Wygląda to tak jakby Mani chciał rozwiązać pewne problemy znanej sobie religii, przez co momentalnie wpadł w kolejne. Moim zdaniem to mówi nam nieco o samej naturze systemów religijnych - każdemu można zarzucić nieścisłości czy absurdalność niektórych koncepcji. Cóż, dzięki temu nie nudzimy się i możemy brać udział w niekończących się debatach.
Religioznawca z zamiłowania, w chwilach wolnych od czytania i zastanawiania się nad fenomenem wiary religijnej pracuje jako QA. Pisze głównie o historii religii i wierzeń.
► Gardner Iain, BeDuhn Jason, "The Dualistic Basis of Mani's Thought" w "The Founder of Manichaeism"
► Giuffré Scibona Concetta, "How monotheistic is Mani's dualism?" w "Numen" vol. 48
► Franzmann Majella, "I Mani, Apostle of Jesus Christ" w "Jesus in the Manichaean Writings"
*. Uwaga - określenia etyczny i ontologiczny dualizm są tutaj stosowane w takim znaczeniu jak używają ich manicheologowie - autorzy z których korzystałem przy pisaniu tekstu. Słownikowe definicje są nieco inne.
**. Herezjolog to pisarz chrześcijański zajmujący się katalogowaniem i opisywaniem herezji. Kimś takim był na przykład Epifaniusz z Salaminy.